Jak to się zaczęło – czyli fragment historii Dr Madana Kataria, twórcy Jogi Śmiechu
W wolnym tłumaczeniu z „My Laughter Story”
Dr
Madan Kataria
9 Styczeń, 2018
9 Styczeń, 2018
(...)
Nie
poprzestając na byciu praktykującym lekarzem na
przedmieściach w Bombaju w Indiach, założyłem magazyn zdrowia
"Mój lekarz", aby szerzyć wśród ludzi większą
świadomość na temat dobrego stanu zdrowia. Marzec
1995 był punktem zwrotnym w moim życiu. Podczas pisania artykułu
"Śmiech - najlepsza medycyna" do mojego dziennika
natknąłem się na bogaty repertuar prac naukowych dotyczących
śmiechu
jako terapii.
Podczas dalszej eksploracji byłem zdumiony ilością
udokumentowanych badań, które opisywały wiele sprawdzonych
korzyści śmiechu dla ludzkiego umysłu i ciała. Czytając
literaturę naukową na temat korzyści płynących ze śmiechu,
głęboko
zainspirowała mnie
książka
"Anatomia choroby" napisana
przez Normana Cousinsa, w której autor
opisał,
jak śmiech
przywrócił go
do zdrowia z zesztywniającego zapalenia stawów kręgosłupa,
nieuleczalnej choroby. Praca dr Lee Berka z Loma Linda University w
Kalifornii, która wykazała, że wesoły śmiech zmniejsza poziom
stresu i ma pozytywny wpływ na układ odpornościowy, była również
bardzo porywająca. To zmusiło mnie do myślenia. Życie w Bombaju
było stresujące, a ludzie prawie się nie śmiali. Zawsze
spieszyli się i usiłowali zaspokajać swoje potrzeby i spełniać
swoje marzenia. Nawet ja zamilkłem i straciłem śmiech w
codziennym
rygorze
mojego zawodu. Nie było czasu na śmiech. Wierzyłem, że śmiech
może poprawić stan zdrowia i poradzić sobie ze stresogennym
rytmem
współczesnego życia. Szukałem sposobów, by wygenerować więcej
śmiechu i pomóc ludziom w kryzysie medycznym lub osobistym.
Zacząłem żartować i śmiać się z moimi pacjentami i wkrótce
odkryłem, że odzyskiwali zdrowie
dużo
szybciej, ponieważ śmiech sprawił, że stawali
się szczęśliwi i dostrzegali pozytywne strony swojego życia.
Jak to się zaczęło
13
marca 1995 r. Wstałem o 4 nad ranem i chodziłem po pokoju, gdy
nagle pojawił się pomysł: Jeśli śmiech jest tak dobry, może
warto założyć klub śmiechu. Byłem podekscytowany
i nie mogłem się doczekać wdrożenia tej koncepcji. W ciągu
trzech godzin pospieszyłem do parku publicznego, w którym często
chodziłem na poranny spacer i
zacząłem przekonywać
zwykłych, porannych spacerowiczów o zaletach
śmiechu, chcąc
ich zachęcić do założenia
Klubu
Śmiechu. Łatwo
się domyślić jakie były ich reakcje.
Byli przerażeni i właściwie widzieli
we mnie szaleńca.
Śmiali się z tego pomysłu i szydzili z całej koncepcji. Ale byłem
niewzruszony i nie poddałem się. Udało mi się zmotywować 4 na
400 osób! I tak narodził się pierwszy Klub Śmiechu z zaledwie 5
osobami. Spotykaliśmy się przez pół godziny każdego ranka, by
śmiać się razem, ku rozbawieniu oszołomionych gapiów. Na
początku sesja rozpoczęła się od kogoś, kto mówił
dowcip lub opowiadał zabawną anegdotę. Wkrótce ludzie zaczęli
czerpać przyjemność z całego ćwiczenia i stwierdzili, że czują
się znacznie lepiej po sesji śmiechu, która
trwa
20-30 minut. Mając na uwadze krytykę i
niechęć z jaką spotkałem się na początku,
położyłem
nacisk na
objaśnianie korzyści zdrowotnych związanych ze śmiechem, aż
stopniowo ludzie stali się coraz
bardziej otwarci i zainteresowani.
Frekwencja zaczęła rosnąć, a pod koniec tygodnia było blisko 55
osób. Przez dziesięć dni nasze
spotkania realizowaliśmy z entuzjazmem,
aż
pojawił
się problem.
Zasób dobrych dowcipów i opowiadań skończył się, a my
zostaliśmy z negatywnymi, bolesnymi i nieprzyzwoitymi
dowcipami, co
skłoniło
niektórych
uczestników do narzekania, że lepiej byłoby zamknąć klub, niż
kontynuować takie żarty.
Zdecydowałem się utrzymać przy życiu Klub Śmiechu, poprosiłem jego członków, aby dali mi dzień na rozwiązanie kryzysu. Tej nocy próbowałem szukać sposobu na śmiech bez żartów. Mój wybór, w poszukiwaniu rozwiązania padł na książkę "Emocje i zdrowie" z serii "Prevention Health Care Series" (USA). Czytając rozdział o humorze i śmiechu, byłem zaskoczony odkryciem, że ciało nie potrafi odróżnić śmiechu spontanicznego od wywołanego świadomie. Artykuł pokazywał, że jeśli nie można się śmiać naturalnie, należy naśladować śmiech. Nauczyłem się także, że nie tylko śmiech, ale także fizyczny wyraz każdego ruchu wywołuje podobne emocje w umyśle. To był przełom - pomyślałem, dlaczego nie używać śmiechu jako ćwiczenia. Następnego ranka wyjaśniłem to grupie i poprosiłem, aby przez jedną minutę próbowali ze mną śmiać się. Choć sceptycznie nastawieni, zgodzili się spróbować. Rezultaty były niesamowite. Dla niektórych naśladowanie śmiechu szybko przerodziło się w prawdziwy śmiech, a ten stawał się zaraźliwy i wkrótce inni śmiali się również. Wkrótce grupa śmiała się jak nigdy wcześniej. Ogromny śmiech, który nastąpił, trwał przez prawie dziesięć minut. W końcu uzyskaliśmy prawdziwy śmiech bez pomocy żartów. To, że można się śmiać bez zewnętrznego impulsu, było niezwykłym odkryciem. W Klubie Śmiechu byli też ludzie zablokowani i nieśmiali, którym trudno było wywołać śmiech. Ponieważ każdy człowiek ma inne cechy psychologiczne nie wszystkim śmiech przychodził z łatwością. Pojawiło się nowe wyzwanie aby i tych ludzi rozśmieszyć bez żadnego powodu. Wpadłem na pomysł ćwiczeń rozgrzewających, takich jak klaskanie i intonowanie ho ho ha ha ha. To rozluźniło zahamowania i pomogło ludziom łatwo się śmiać. Wkrótce opracowano różne rodzaje ćwiczeń śmiechu, które obejmowały elementy gry fabularnej, dziecięcą zabawę i oraz elementy aktorskie, które pamiętałem z moich doświadczeń amatorskiej gry aktorskiej.
Gdy koncepcja ewoluowała, widziałem wiele podobieństw między śmiechem i Pranajamą w jodze. Oba były oparte na zasadzie optymalnego oddychania - fundamentalnego dla dobrego zdrowia. Wraz z moją żoną, Madhuri, włączyliśmy elementy tej starożytnej formy jogicznego oddychania ze śmiechu, a rezultatem była Joga Śmiechu lub Hasya Yoga (znana w sanskrycie) - kompletny trening dla zdrowia i dobrego samopoczucia. Fizycznie zorientowana technika, pozwala na wiele korzyści dla zdrowia, przede wszystkim zwiększając podaż tlenu, wzmacniając układ odpornościowy i pobudzając i doładowując metabolizm. Dziś, kiedy tysiące klubów Jogi Śmiechu rozkwita na całym świecie, wiele osób korzysta z ogromnych korzyści śmiechu i odczuwa ulgę w różnych chorobach związanych ze stresem. Idea rozrosła się a korzyści z niej płynące są niezaprzeczalne. Niepowstrzymany śmiech! Kiedy wiadomości o klubach śmiechu rozeszły się po kraju, w moim rodzinnym mieście, lokalna gazeta umieściła na pierwszej stronie zdjęcie klubu. Mój najstarszy brat, widząc to wpadł w panikę. Zadzwonił do mnie i zapytał: "Madan, co ty robisz? Proszę natychmiast to zatrzymać. Stawiasz rodzinę w trudnej sytuacji. Wysłaliśmy cię na studia, abyś został lekarzem; zamiast tego stałeś się pośmiewiskiem”. Próbowałem wytłumaczyć, że klub nie był zabawną rozrywką ani tanią komedią - był to klub zdrowia i był poświęcony zapewnieniu zdrowia i utrzymania dobrego samopoczucia ludzi. Ale niestety! Wszystkie wyjaśnienia były daremne. Był nieugięty żądał zaprzestania moich działań na rzecz Jogi Śmiechu.
Aby przekonać moją rodzinę, zaprosiłem go i moją mamę do Bombaju i zabrałem ich do Jogger's Park Laughter Club w Mumbaju na zachodzie. Zaskoczyło ich, że ponad 100 osób śmiało się razem. Większość z nich to wykształceni profesjonaliści, tacy jak ja lekarze, inżynierowie, księgowi i biznesmeni. Moi bliscy byli zaskoczeni, widząc wiele kobiet podczas sesji. Przytłaczająca reakcja członków i odczuwane poczucie harmonii miały głęboki wpływ na moją rodzinę i zmieniły ich nastawienie do ruchu śmiechu. Dziś moja rodzina jest dumna z mojej pracy. Zrozumieli jak ogromne korzyści zdrowotne oraz szczęście i radość, kluby przynosiły ludziom na całym świecie. Gdy moi bliscy to zrozumieli sami dołączyli do mojej "rodziny śmiechu".
Źródło:
https://laughteryoga.org/prozone-blog/my-laughter-story/
Komentarze
Prześlij komentarz